Ciekawa rozmowa o stylu między Garance Dore (G.D.) a Emmanuelle Alt (E.A). Jeden z moich ulubionych fragmentów książki „Love. Style. Life”, więc dzielę się.
G.D.: Twój styl jest bardzo rozpoznawalny. Jak byś go zdefiniowała?
E.A.: Wiele osób myśli, że należy się ubierać pod dyktando mody albo określonej marki. Ale w stylu chodzi o harmonię i pewność siebie. O świadomość siebie.
G.D.: A co z ubieraniem się zgodnie z typem figury? Starasz się tak robić?
E.A.: Noszę to, w czym dobrze się czuję. Dla mnie jedną z najważniejszych rzeczy jest to, by czuć się swobodnie. Nie ma nic gorszego, niż spędzić wieczór w ubraniu, w którym nie czujesz się sobą.
G.D.: W zasadzie nie nosisz sukien wieczorowych. Ze mną jest podobnie – ja też nie lubię sukienek.
E.A.: Według mnie kobiecość nie jest w żaden sposób związana z noszeniem sukienek czy spódnic. Myślę, że możesz być niesamowicie kobieca w spodniach.
G.D.: Ludzie uwielbiają mnie pytać, w czym tkwi sekret francuskiego stylu. Jak odpowiedziałabyś na to pytanie?
E.A.: Francuzki nie odczuwają presji. Jeśli słyszę, że muszę iść na przyjęcie, a nie mam nic w szafie, będę improwizować. Włożę czarny żakiet, białą podkoszulkę, umaluję rzęsy i sięgnę po buty na obcasie. I już jestem gotowa. Nie doświadczamy takiej paniki.
G.D.: Co jest według ciebie seksowne?
E.A.: Myślę, że seksowny jest uśmiech. Poczucie humoru. Swoboda. To jest seksowne. O wiele bardziej niż kodeks odzieżowy.
G.D.: Czy kiedykolwiek zdarzyło ci się spojrzeć na swoje zdjęcie i pomyśleć: „Boże, co mi strzeliło do głowy?”
E.A.: Jasne, ale potem…przestałam się oglądać na zdjęciach.
Garance Dore, nazwana przez „New York Timesa” „strażniczką wszelkiego stylu”, jest fotografką, ilustratorką, pisarką i założycielką wpływowego bloga garancedore.com.
Emmanuelle Alt – redaktor naczelna Vogue Paris.
Brak komentarzy